Peter nie chciał, żeby nazwać go Maurycy. Maurycy już był. Kilka lat temu nasza córka znalazła obok gniazda wyrzucone pisklę, które karmiliśmy wytrwale głównie podrobami drobiowymi, a Peter biegał z nim po polu i uczył latania.

Myślę, że wszyscy w Słubicach dobrze pamiętają Maurycego, jak przychodził pod „Jedynkę”, sklep w centrum gminy i domagał się jedzenia. Czasem zniecierpliwieni mieszkańcy dzwonili do nas z pytaniem dlaczego nie chce świeżej bułeczki z lokalnej piekarni, a my musieliśmy tłumaczyć, że bociany są mięsożerne. Największą karierę robił na weselach. Wtedy nikt mu nie żałował mięsnych przekąsek. Na weselu u Marcina i Ani tak się sprawił, że w ciągu dwóch lat Ania urodziła trójkę dzieci! (w tym jedne bliźniaczki). Maurycy miał w swoim życiu epizod z zakresu kariery politycznej, gdyż ówczesny wójt wykorzystał zdjęcie z nim przez Urzędem Gminy w wyborach samorządowych w 2014 roku. No tak, ale było, minęło.

 

 

Kiedy wypchnęliśmy Maurycego jesienią z domu, by leciał z kolegami na południe, nie wrócił. Co prawda, ktoś mówił, że jakiś bocian buntuje gęsi na fermie z drugiej strony Wisły i bardzo pasowało nam to do jego niesfornego charakteru, ale nie jechaliśmy na sprawdzenie. Wyleciał z rodzinnego gniazda, niech sobie radzi.

Ale co roku czekaliśmy wiosną na powroty bocianów. W tym roku od zimy Peter szykował przeprowadzkę, bo stwierdził, że stara topola, na której było gniazdo, niedługo się zawali. Zrzucone gniazdo nie nadawało się do poprawy. U pana Dawida Peter zamówił nową porządną platformę. A słup zakupił za parę groszy od Energi. Wiedzieliśmy, że koniec marca, to już gorący czas na powroty z Afryki, ale mrozy i śniegi tuż przed świętami wielkanocnymi, nie wróżyły szybkiego spotkania z bocianem. Prawie codziennie kontaktowaliśmy się z Panem Dawidem, czy platforma gotowa. Miał przyjechać we wtorek po świętach. Nie wyrobił się. Powiedział, że będzie w środę. A w środę, 4 kwietnia, rano przyleciała para bocianów.

 

 

Krążyły nad miejscem, gdzie stała stara topola z gniazdem, siadały na pobliskiej sośnie. Puściły nam nerwy! Pospieszany pan Dawid przyjechał po południu i zamontował metalową platformę na słupie. Monika, nasza studentka, z Peterem pomalowała ją farbą ochronną.

 

            

Od rana w czwartek zaczęliśmy plecenie gniazda. Najpierw z wierzbowych gałęzi zrobiliśmy podstawowe rusztowanie, w które wplataliśmy inne gałęzie, mech, słomę wymieszaną z końskim obornikiem (tę podpowiedź o końskim oborniku wykorzystaliśmy już – z sukcesem - już 10 lat temu, gdy po raz pierwszy chcieliśmy skusić bociany do zasiedlenia przygotowanego przez nas gniazda.) Na zakończenie zakończenie, włożyliśmy do środka swoisty termofor, czyli torbę z szarego papieru wypełnioną dodatkowo końskim obornikiem. Samo gniazdo było gotowe. Teraz najpilniejsze było postawienie słupa. Konrad z Peterem i Damianem przygotowali porządny dół, kamienie i cement do zamocowania jego podstawy. Pan Jacek Domżałowicz firmy Budmix przysłał specjalny pojazd i kierowca, pan Marcin, rozpoczął pełną emocji akcję montażu. Kiedy unieruchomiliśmy już podstawę słupa i pan Marcin mógł odjechać, zmęczeni, ale szczęśliwi ruszyliśmy na obiad.

Możecie sobie wyobrazić, jaka była nasza radość, kiedy po obiedzie wyszliśmy na dwór a na gnieździe siedział bocian! Patrzyliśmy z podziwem jak korygował przygotowane przez nas gniazdo, poprawiał dziobem nasze niedokładności, a po chwili poleciał po nowe gałązki. Po czym na zakończenie odgiął elegancko głowę do tyłu i głośno zaklekotał.

Tego dnia były minister RP Witold Waszczykowski otrzymał nagrodę radiowej Trójki „Srebrne usta” za swoją słynną wypowiedź o nie istniejącym kraju San Escobar, więc pomyśleliśmy, że to ładna nazwa dla naszego bociana.

Niestety był sam. Pracowicie uzupełniał gniazdo. Partnerka wciąż się nie pojawiała. I po trzech dniach zaginął. Znowu pojawił się na chwilę w piątek 13 kwietnia w następnym tygodniu, ale tylko na chwilę. Nie wiemy, czy nadane imię, choć brzmiące dźwięcznie i egzotycznie nie przypadło mu do gustu?

Na razie do gniazda zaglądają wróble i mazurki.

Tekst i zdjęcia:

Ewa Smuk Stratenwerth

PS. Bocian biały czyli po łacinie Ciconia ciconia jest w Polsce ptakiem lubianym i dość licznym, o czym mogliśmy się przekonać uczestnicząc – dwukrotnie: raz w roku 20014 i drugi raz w roku 2014 - w Międzynarodowym Spisie Bociana Białego. W „Wieściach z nad Wisły” pisaliśmy o wolontariuszach, którzy w pierwszej połowie lipca w naszej gminie liczyli gniazda bocianie i oceniali ich stan liczebny. Z naszych danych wynikało, że spadła liczebność bociana w naszej gminie: w roku 2014 wolontariusze doliczyli się 38 bocianów zamieszkujących 10 gniazd. Porównując liczbę bocianów w Polsce z ogólną liczebnością tego gatunku uważa się, że kraj nasz zasiedla niemal 25% populacji światowej. Można zatem twierdzić, że przyszłość tego gatunku w istotny sposób zależy od jego sytuacji w Polsce.

i

San Escobar – błędna nazwa państwa użyta przez ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego w wywiadzie dla mediów 10 stycznia 2017, po powrocie z obrad Rady Bezpieczeństwa ONZ w Nowym Jorku. Za tę wypowiedź, która była szeroko komentowana w Polsce i na świecie, 5 kwietnia 2018 roku, czyli akurat w dniu, kiedy nasz bocian zasiedlił przygotowane gniazdo, Witold Waszczykowski.